MOJA HISTORIA

Dr Łukasz Kupis

Moja historia zaczyna się po 2000 roku…

Pochodzę z rodziny lekarskiej, jednak z czasów młodości nie pamiętam, żeby w moim domu jakoś specjalnie dużo rozmawiało się na tematy związane z tym zawodem.

Może zepsuję tą historię, ale nigdy nie marzyłem o tym, żeby zostać lekarzem. Nie badałem na potęgę misiów, nie robiłem im zastrzyków, nie leczyłem wszystkich dookoła. Rodzice nigdy, w żaden sposób  nie namawiali mnie do tego, żebym został doktorem, nawet nie reklamowali tego fachu. I bardzo się z tego cieszę. Tym bardziej, że jak już ta koncepcja zaczęła we mnie kiełkować, to od zawsze powtarzałem sobie, że chcę specjalizować się w czymś innym niż rodzice i tym samym pozostać sobą, nie być kojarzonym z ich osiągnięciami.  Miałem taką potrzebę, żeby wziąć swoją kartkę i zapisać ją po swojemu. Wdzięczny jestem moim rodzicom za to, że pozwolili mi iść własną drogą, chociaż ostatecznie okazała się zbieżna z ich zawodem, ale też przede wszystkim za to, że zaszczepili we mnie szacunek do ciężkiej pracy i uczciwość.  

Co wybrać?

Pod koniec intensywnego okresu studiów medycznych zdałem sobie sprawę, że nadszedł czas, żeby obrać kierunek specjalizacji. Na tamtym etapie pewien byłem tylko dwóch rzeczy: po pierwsze, chciałbym działać manualnie, tj. zabiegowo, a po drugie, chciałbym mieć mentora i swojego mistrza, u którego mógłbym terminować. 

Dziś, z perspektywy czasu, mam wrażenie, że w medycynie od zawsze pociągała mnie intymność. Intymność pacjenta, którą trzeba przełamać, ale jednocześnie szanować. Nigdy nie czułem, żeby pociągała mnie bohaterska kardiochirurgia na otwartym sercu, czy magiczna i tajemnicza neurochirurgia.

Musicie jednak wiedzieć, że zanim wymyśliłem urologię, na pierwszy ogień poszła ginekologia, ale po kilku nieudanych próbach i paru miesiącach poszukiwania oddziału, z którym mógłbym się związać, odpuściłem. To nie było to, czego szukałem. 

I tak trafiłem na terra incognita, czyli oddział urologii, “zwykłego” miejskiego szpitala warszawskiego. Tam, będąc chłopakiem z 6-tego roku studiów, poznałem najlepszy zespół, z jakim pracowałem w życiu. Nieważne co robili, chciałem to robić z nimi. Tam też poznałem swojego Mistrza…

Początki nie były proste.

Urolodzy, to mała grupa specjalistów, dlatego też, chociaż miałem swoje miejsce na oddziale, o resztę musiałem zawalczyć. Rozpocząłem proces 6-letniego szkolenia specjalizacyjnego. Najpierw na wolontariacie, potem za 30% pensji. Takie były realia, ale nie było czasu się nad tym zastanawiać, bo pracy było na dwa etaty. Oczywiście, nie żałuję. Chciało się pracować i robić dobrą chirurgiczną robotę, a środki finansowe jakoś zawsze udało się zorganizować. Jednak obok urologii, od zawsze kiełkowała w mojej głowie ta jej najbardziej intymna część, czyli andrologia.

Jaka jest w tym wszystkim rola Mistrza?

Jaka jest w tym wszystkim rola Mistrza?

Spotykam człowieka, doskonałego urologa, obserwuję go w kontakcie z pacjentem i przy stole operacyjnym, poznaję go coraz lepiej i już wiem, że chcę być właśnie takim lekarzem jak on… Mistrz zawsze mi powtarzał, że dzięki mojej energii i zapałowi dalej uda nam się ruszyć razem.

Piotr – Mistrz już wtedy zaczynał zajmować się andrologią i to oczywiście bardzo mocno wpłynęło na mnie i na to, że zacząłem się w nią wciągać. Piotr miał w głowie pomysły, ale potrzebna była iskra, żeby je próbować realizować i właśnie tą iskrę, nie wiedzieć jak i kiedy, przyniosłem ja… O andrologii mówiło się wtedy niewiele, a właściwie wcale, a o mikrochirurgii i operacjach, które mieliśmy z czasem zacząć wykonywać, czytało się jedynie w zagranicznych pismach. Od słowa do słowa, nad szklanką rumu, doszliśmy do wniosku, że to musi nam się udać. Zaczęło się nocne przekopywanie internetu, wertowanie atlasów chirurgicznych i niekończące się dyskusje „jak?”. W końcu, pojawiło się kluczowe pytanie, skąd wziąć mikroskop i zacząć się uczyć i to samodzielnie, bo przecież nie było od kogo się tego nauczyć.

Nietypowe szkolenie.

Dwa dni później, pamiętam jak dziś, stoję w supermakecie na dziale mięsnym i wybieram kurze serca. Ekspedientka, zniecierpliwiona, pyta: „no i co tak wybiera??” – zgłupiałem… na szybko odpowiedziałem, że to do pracy naukowej, że jestem studentem. No przecież nie powiem jej, że potrzebne mi są konieczni takie z długą aortą, bo łatwiej będzie zrobić ćwiczebne zespolenie szwami pod mikroskopem… 

Pamiętam też minę kolegów neurochirurgów, którzy następnego dnia weszli do siebie na salę operacyjną (tylko oni mieli mikroskop), a tam dwóch skupionych urologów i kilogram drobiu – szkolenie w toku.

Wkrótce przyszedł czas na pierwsze wspólne kroki i operacje. Od początku wszystko szło nie tak, jak trzeba. A to narzędzia złe, a to szwy niedobre, a to mikroskop nie do końca taki, jak z filmów. Prawie odpuściliśmy. Nie było się kompletnie kogo poradzić i w czyj rękaw wypłakać, poza własnym. Wtedy rzeczy, które dziś zajmują nam 45 minut robiliśmy ponad 2 godziny. Ale na szczęście okazało się, że dwa takie żywioły jak my, z zestawem uzupełniających się cech, musiały zagrać i iść dalej. 

Dzisiaj, pomimo tego, że pod skrzydłami Mistrza wyrosłem na samodzielnego mikrochirurga androloga, nadal działamy drużynowo –  jednak ciągle wolimy razem.

Teraz jestem już specjalistą urologii (z najlepszych wynikiem w kraju) i specjalistą andrologii klinicznej, z doktoratem z mikrochirurgii w andrologii. Powiedziałem sam sobie, że będę w pełni andrologiem, jak zrobię pierwsze odwrócenie wazektomii (revasovasostomia), jedną z dwóch najtrudniejszych operacji zarówno w andrologii, jak i w całej urologii. Dzisiaj mogę powiedzieć z dumą: do tej pory zrobiliśmy najwięcej tego typu operacji w całym kraju. 

I tak trochę zatoczyłem krąg.

Trochę wracam do punktu wyjścia – dziś najbardziej się cieszę, gdy przychodzi do mnie pacjent po drugą opinię. Od początku już wiem, że będzie ciekawie. A najlepsze, że wtedy czuję, że to pacjent wierzy właśnie we mnie, że to właśnie ja mogę lepiej, szerzej, dokładniej, przystępniej. I tak wierzę w siebie. Dziś znowu trudne sytuacje, tematy i wszechobecna intymność, jej przełamywanie, ale i ogromny szacunek do niej.

Od zawsze chciałem zrozumieć mężczyzn.

Cieszę się, że mogę dzielić się z moimi pacjentami moją wiedzą i pomysłami. Po to właśnie tak wiele lat starań, nauki i praktyki, które są już zarówno za mną, jak i jeszcze przede mną. 

Zawsze chciałem rozumieć mężczyzn, zawsze wczuwałem się w ich sytuację, wchodziłem w ich skórę, żeby to oni czuli się w centrum uwagi, żeby czuli, że mają przed sobą fachowca, z którym można o wszystkim porozmawiać, i który tworzy atmosferę współpracy i zaufania. Poszerzana ciągle wiedza i rosnące doświadczenie pozwala mi na jedną najważniejszą dla mnie rzecz – na swobodę w rozmowach z pacjentami. Stawiam na poczucie komfortu, budowane od pierwszej minuty mojej znajomości z pacjentem.

Interesuje Cię temat męskiej niepłodności? A może znasz mężczyznę, który boryka się z tym problemem? Kliknij, aby zobaczyć pakiety konsultacji dla mężczyzn i par…

Dr Łukasz Kupis

POBIERZ DARMOWY E-BOOK

POBIERZ DARMOWY
E-BOOK

I ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Dr Kupis kawa

POBIERZ DARMOWY
E-BOOK

Dr Kupis konsultacje

I ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Sprawdź dostępne terminy

Aby wypełnić ten formularz, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce.

Sprawdź, czy możesz mieć żylaki powrózka nasiennego

Odpowiedz na 5 krótkich pytań i dowiedz się, czy ta choroba może Cię dotyczyć!

  1. Czy zdarza Ci się odczuwać dyskomfort/ ból/ ciężar w jednym lub obu jądrach?

2. Czy bezskutecznie starasz się o dzieci, a nie miałeś jeszcze USG jąder?

3. Czy podczas samodzielnego badania jąder wyczuwasz/ zauważasz:

      • zgrubienia
      • asymetrię/ różnicę między prawym, a lewym jądrem
      • niepokojące struktury?

4. Czy w Twoim wyniku badania nasienia masz obniżone parametry m.in. koncentrację, ruchliwość, morfologię?

5. Czy miałeś już kiedyś stwierdzone żylaki powrózka nasiennego, ale słyszałeś, że nie ma to wpływu na Twoją męską płodność?

Jeżeli na przynajmniej jedno z powyższych pytań odpowiedziałeś TAK, to powinieneś skonsultować ze specjalistą, i sprawdzić, czy nie masz żylaków powrózka nasiennego.

Dla kogo są konsultacje ONLINE?

SPRAWDŹ DOSTĘPNE TERMINY I CENY KONSULTACJI

Aby wypełnić ten formularz, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce.
Przetwarzanie danych osobowych

Sprawdź dostępne terminy

Aby wypełnić ten formularz, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce.

Sprawdź dostępne terminy

Aby wypełnić ten formularz, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce.

SKONSULTUJ SIĘ

Aby wypełnić ten formularz, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce.

Sprawdź dostępne terminy

Aby wypełnić ten formularz, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce.
Przetwarzanie danych osobowych