A kim właściwie jest androlog?
Bardzo często słyszę pytanie: “Androlog? a kim właściwie jest androlog?”.
Dorosłym potrafię to wyjaśnić, bo pojęcie hormonów, niepłodności, czy plemników jest dla nich zrozumiałe. Dużo trudniej jest wyjaśnić to dziecku. A może właśnie nie jest trudniej??
Ale może zacznę od początku…
Nigdy nie chciałem być lekarzem, który będzie daleko od pacjenta. Od początku zależało mi na tym, żeby pacjenci mnie rozumieli, żebym umiał mówić trochę ich językiem, o rzeczach dla nich trudnych, nowych, a czasem przykrych. Chciałem, żeby we mnie widzieli może nie przyjaciela, ale partnera do trudnej rozmowy o ich zdrowiu, przewodnika w wycieczce w nieznane. Oczywiście, zanim pacjent mi zaufa, muszę stworzyć warunki do tego, żeby to zaufanie zbudować.
Przez kilkanaście lat pracy jako androlog miewałem różne chwile, w tym także te gorsze, chwile zwątpienia. Zwątpienia, czy jestem dobrym lekarzem, czy pacjenci mi ufają, lubią mnie, czy nie daję z siebie za mało, czy mogłem coś zrobić lepiej lub czegoś uniknąć, a może o coś jeszcze dopytać.
Nigdy jednak nie zwątpiłem w to, że chcę to robić – że po prostu uwielbiam tą robotę!
Dlaczego tak to lubię? Dlaczego tak mi to pasuje?
Jeśli coś przeniosłem z dzieciństwa do dorosłości, to puzzle i zamiłowanie do nich. Dorosłych fanów puzzli jest niewielu. Będąc dzieckiem każdy trochę układał. Ja byłem zawsze tym, który najpierw segreguje brzegi, potem kolory, wreszcie kształty, a potem cieszy się procesem łączenia – powstawania. Cieszy się, kiedy wszystko zaczyna do siebie pasować i tworzyć jedną spójną całość.
W puzzlach świetne było to, że byłem spokojny, że tam gdzieś, w tym bałaganie, musi być rozwiązanie… jak nie teraz, to za chwilę się odnajdzie. Myślałem: “zmień taktykę, teraz szukaj czerwonych, a nie zielonych”. Wstawałem, siadałem, zmieniałem kierunek patrzenia. Puzzle mnie zawsze uspokajały. Myślę, że podobnie na ludzi działa gra na instrumentach. Pewien rodzaj tworzącego się porządku daje im odskocznię i spokój.
I dla mnie, andrologia stała się puzzlami dorosłego życia. Z gabinetu wracam szczerze spokojny, czasem zmęczony, czasem zamyślony, ale głównie spokojny. Jak kiedyś, spokojnie szedłem spać, po wieczorze, z głową pochyloną nad stosem rozsypanych elementów.
Jako androloga, prawie codziennie coś mnie zaskakuje. Najczęściej, zaskakuje mnie to, jak wiele puzzli trzeba ułożyć w trakcie diagnostyki i leczenia pacjenta. Są sytuacje, kiedy tych elementów jest do ułożenia raptem kilka, ale każdy marzy o tych największych, po kilka tysięcy elementów. Dla mnie też największa satysfakcja to „poukładanie” tych najtrudniejszych przypadków. A te potrafią zaskoczyć.
Jak było w pracy?
Bardzo często, kiedy wracam do domu, moja żona pyta mnie, jak było w pracy? Czy miałem jakieś ciekawe przypadki? Ona chce wiedzieć, bo chociaż sama nie jest lekarzem, to jest największym znanym mi pasjonatem andrologii;). Ale ona już zna ten mój szklany wzrok, kiedy wracam z gabinetu i mam historię „ciekawego pacjenta”.
Gdyby ktoś mnie zapytał, co mnie najbardziej cieszy w mojej pracy, to właśnie to „układanie”.
Lubię czasem spojrzeć na siebie z boku, i, o ile to w ogóle możliwe, krytycznie popatrzeć jak mi idzie.
Myślę, że z czasem idzie mi coraz lepiej. Coraz celniej wybieram właściwe puzzle.
Jeżeli mam rację…
Ostatnio przyszedł do mnie młody chłopak, 19 lat, właśnie wybiera się na studia. Chciał zapytać o ginekomastię (choroba polega na przeroście piersi u mężczyzny, w wyniku rozrostu tkanek), bo jest pewien, że ją ma, ale do tej pory wstydził się przyjść na konsultację i porozmawiać. Zadałem mu 2- 3 pytania o sprawy z pozoru nie związane z problemem. I sam nie wiem kiedy, w momencie, gdy pacjent szykuje się do badania, do głowy zaczynają wpadać mi pojedyncze elementy – budowa ciała, ruchy, proporcje – trochę jak w matrixie, z ciągów cyfr zaczyna wyłaniać się obraz całości. 10 minut później, pacjent z listą badań do wykonania opuszcza mój gabinet.
Nie mówię, co widzę, bo przecież jeszcze nie mam wyników, ale sam, dłuższą chwilę po tej wizycie zbieram myśli. Jeżeli mam rację, to właśnie widziałem pacjenta z ciężkim zespołem genetycznym, jeżeli mam rację, to jego dotychczasowe życie na następnej wizycie zmieni się diametralnie, a my we dwóch będziemy musieli je poukładać i zaplanować trochę od nowa.
Na następnej wizycie rozkładamy puzzle – wyniki na stole. I po kolei je odwracamy i dopasowujemy. Wszystkie celnie trafione… Na wizycie jest z mamą. Ale oboje spokojni. Mówię: „cieszę się, że jesteście we dwoje”. Matka: „dziękuję, że Pan to tak poukładał. Jak zobaczyłam wybrane przez pana testy, wiedziałam, że dobry z pana gracz.”
I co mam powiedzieć? Że się cieszę? Że dziś miałem dobry dzień, bo znalazłem bardzo chorego człowieka? Trochę taką mam pracę. Ale ja cieszę się, że ten młody człowiek, z maksymalnie zredukowanym strachem, dziś wspólnie ze mną i ze swoją rodziną szyje na miarę swoje leczenie na resztę dorosłego życia.
I to właśnie opowiem dziś swojej żonie…
Mężczyzna jest bardzo złożoną układanką, a wiele puzzli ma bardzo intymną treść.
„Androlog to taki lekarz, który, jak się jakiemuś panu te puzzle trochę rozsypią, to pomaga ja znaleźć i odpowiednio poukładać.”
„Tato, a czy to jest trudne?”
“Nie wiem! Ale strasznie to lubię!”
Jeżeli Ty również potrzebujesz wiele elementów swojego męskiego zdrowia ułożyć w jeden, jasny wzór, skorzystaj z jednego z pakietów, które przygotowałem właśnie z myślą o męskim zdrowiu i męskiej płodności. Przejdź do PAKIETÓW KONSULTACJI
Wróc do listy wpisów na BLOGU